poniedziałek, 20 grudnia 2010
Czarne, czerwone, śmierć
Próbuję czytać poza zinami, również książki, które mogą zaczepiać o skinheads lub inne subkultury. Tym razem moja Pani podrzuciła mi książkę Heidi Hassenmuller pod tytułem "Czarne, czerwone, śmierć". I już na wstępie należy zaznaczyć, że ma to wspólnego z ruchem skins niewiele. Choć na okładce książki wydanej w Polsce przez Ossolineum, można zobaczyć odwróconego tyłem na krótko wygolonego kolesia z dziarą Skinhead na szyi, to jednak treść wygląda inaczej. Udo, główny bohater książki to nastolatek, który napadany przez chłopaków ze szkoły, zostaje obroniony przez Williego - niemieckiego neo-nazistę. Udo wpada w środowisko skrajnie polityczne, zaczyna chodzić na spotkania, inwigilować środowisko imigrantów itp. Oczywiście w pewnym momencie wraca na dobrą drogę życia, ale to sprowadza na niego poważne kłopoty. Treść bardzo sztampowa, za prosta i jakoś mi to podchodzi do porównania, że to taki harlekin tyle, że bez romansu. Prosty, jak budowa cepa. Skini równają się neonaziści, pokazani są jako Ci, którym trzeba przypominać, żeby opanowywali swoją chęć do alkoholu i dodajmy, jako nadurniejszy podrodzaj wśród ruchu neo-nazi, o którym jest mowa. Jeśli ktoś chce poczytać prostą historyjkę to może ale niech nie myśli o tym inaczej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz